Przejdź do głównej zawartości

Agnieszka Kruk: "nie wnikam, w którą stronę podąża czytelnik, bo czytając, stwarza sobie swój świat i podąża za fabułą według swoich reguł"

Serdecznie zapraszamy do lektury wywiadu z Agnieszką Kruk, autorką cyklu kryminałów o Lu i Bo: "Manipulacja" oraz "Grand Metropolitan".

Oficynka: Jaką jesteś autorką: dominującą nad postaciami, które tworzysz, czy uległą wobec ich postępowania?

zdj. Marytka Czarnocka

Agnieszka Kruk: Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale biorąc na logikę, skoro to autor kreuje postać, to czy jest możliwe, aby nad postacią dominować lub jej ulegać? Czy jeśli prowadzę postać wg moich zasad, to oznacza, że nad nią dominuję? Nie, chyba nie patrzę na kreowanie postaci z tej perspektywy. Moja Lu wkurza ludzi swoją osobowością, poglądami, zachowaniem, ale właśnie taka ma być. Przypuszczam, że wokół nas jest wiele takich kobiet jak ona. Jedni będą ją uwielbiać, drudzy krytykować jej postępowanie lub wybory. Takie jest życie.

Oficynka: Zabierając czytelnika do świata, który stworzyłaś w książkach, dajesz mu wolną rękę, czy oczekujesz podążania wyznaczonymi przez Ciebie ścieżkami?

AK: Bardzo podoba mi się to pytanie. Zrobię taką małą dygresję, chodzi o czytelników, którzy piszą opinie mniej lub bardziej zawodowo, ale robią to często i tych książek mają naprawdę dużo na koncie. Zawsze zastanawiam się, jak to możliwe, aby ogarnąć taką ilość treści, przeżyć je, przetrawić w tak krótkim czasie. No właśnie. Wielokrotnie uśmiecham się pod nosem, czytając opinię o którejś z moich książek, bo od razu wiem, czy książka była czytana ze zrozumieniem, czy na zaliczenie. Wyznaję zasadę, że ilość nie zawsze oznacza jakość. Ale wracając do tego ciekawego pytania. Każdy z nas jest inny, każdy interpretuje świat po swojemu. Czytanie powinno dawać nam radość. I ja nie wnikam, w którą stronę podąża czytelnik, bo czytając, stwarza sobie swój świat i podąża za fabułą według swoich reguł. Natomiast, oczywiście, że w moich książkach są przesłania, są ścieżki, jest finał, jest pewien przekaz, który miałam w zamyśle, tworząc daną historię. I to, z czego jestem dumna i co daje mi satysfakcję to fakt, że jest naprawdę wiele osób, które odkrywają te przesłania. Widzę to w komentarzach i opiniach. 

Oficynka: Postaci, które tworzysz, nie są jednoznaczne, wymykają się konwenansom. Czy Ty również taka jesteś?

AK: Jestem, jaka jestem 😉 Nie chciałabym tutaj oceniać siebie. Moje postaci są naturalne, każdy z nas zobaczy w nich cząstkę siebie, czy też kogoś, kogo spotkał w życiu. Nie wzoruję ich na sobie, ani w realu nie mają odpowiednika kogoś, kogo znam.

Oficynka: Na czym polega tytułowa „Manipulacja” z Twojej pierwszej książki?

AK: Nie chciałabym zdradzać fabuły tej powieści, więc może odpowiem inaczej. Manipulacja jest tłem do pewnego procesu, a konkretnie do zmiany, jaka zachodzi w myśleniu i postępowaniu głównej bohaterki. Przesłaniem tej książki jest kobieta i jej zmiana. Każda kobieta ma prawo do szczęścia i nikt, poza nią samą, nie ma prawa ingerować w jej życie.

Oficynka: Poruszasz się po cienkiej linie balansując między powieścią obyczajową, thrillerem/kryminałem i wątkami nieco ezoterycznymi. Skąd taki pomysł?

AK: Dodałabym jeszcze powieść z elementami psychologicznymi, jak to ktoś określił. Mówi się, że pisarz powinien wybrać jeden gatunek i się go trzymać. Trudno mi jest się do tego odnieść, gdyż pisząc, myślę o moich bohaterach, o akcji, nie do końca koncentruję się na tym, jaki to gatunek, jakimi prawami się rządzi i czy to rzeczywiście jest poprawne, czy nie. Jeśli już ktoś sięga po moją książkę, to dla mnie ważne są emocje, których będzie doświadczał, aniżeli czy tekst spełnia warunki określonego gatunku.

Oficynka: Lu i Bo – bohaterki Twojego cyklu są tak różne, jak dzień i noc, a mimo to funkcjonują jak nierozerwalny duet. Czy według Ciebie każdy potrzebuje swojego przeciwieństwa, aby być w pełni sobą?

AK: Rzeczywiście moje bohaterki mogą „być sobą” ze sobą. Fajnie, gdy mamy obok siebie osobę, przy której możemy być sobą. Ale raczej nie ma związku pomiędzy byciem sobą, a różnicą charakterów. Bycie sobą to życie w zgodzie ze sobą, według swoich wartości, przekonań i reguł. Jeśli chodzi o przeciwieństwa między ludźmi, to podobno przeciwieństwa się przyciągają i uzupełniają. Ale znam osoby, które się przyjaźnią, a mają taki sam temperament i podejście do życia. Nie ma reguły.  

Oficynka: Do czego nawiązuje tytuł „Grand Metropolitan”?

AK: Do Agathy Christie, do marzenia, zagadki, tajemnicy?

Oficynka: Jak dużo Ciebie jest w książkach, które piszesz? Jesteś bardziej Lu czy Bo?

AK: Raczej mnie nie ma 😉 Może moje imię i nazwisko na okładce. Nie jestem żadną z moich bohaterek, aczkolwiek podoba mi się Lu w kontekście nieporadności, emocjonalności, a jednocześnie dążenia do bycia sobą. W realistce Bo jest również coś inspirującego. Gdybym miała się przechylić na którąś ze stron, powiedziałabym, że z jednej strony jestem trochę jak Lu, bo lubię te elementy niewytłumaczalne, ezoteryczne, ale też kiedy trzeba jestem realistką.

Oficynka: Jakie są Twoje kolejne plany, jako autorki?

AK: Kolejna powieść z cyklu, oczywiście 😊


Rozmawiała: Dorota Lińska-Złoch


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Justyna Typańska: "książkę czyta się tak, jakby to, co w niej zawarte, wydarzyło się i zostało spisane"

Dziś rozmawiamy z Justyną Typańską, autorką książki "Zaczynam od listu, kochanie". Jej kolejna powieść - "Dziewczyna z bidula" - już wkrótce będzie miała swoją premierę. Zapraszamy do lektury wywiadu. Oficynka: Dzień dobry Pani Justyno! Na początek muszę zapytać: jest Pani stałym bywalcem biblioteki? Justyna Typańska: Dawniej często, a szczególnie gdy chodziłam do szkoły podstawowej w Krzykosach i biblioteka była niedaleko. W liceum biegałam do biblioteki miejskiej w Środzie Wlkp. – tam zawsze było dużo nowości. Później zaczęłam szukać książek w Internecie i niekoniecznie musiały być nowe. Jeśli były w dobrym stanie, to często je kupowałam. Tak udało mi się zebrać całą kolekcję książek pióra Jane Austen oraz kontynuacje jej książek napisanych przez inne autorki. Do tej pory takich szukam, ale zaglądam też często na strony księgarń internetowych lub wpadam do Empiku. Oficynka: Jak się Pani domyśla, pierwsze pytanie nie było przypadkowe, bo częściowo akcja powieś

ADAM KOPACKI: "Chcę, żeby powieść relaksowała i robię wszystko, żeby osoba czytająca miała jak najwięcej frajdy z lektury"

W  ten walentynkowy wieczór serdecznie zapraszamy do przeczytania wywiadu z autorem „Guruny” - Adamem Kopackim! Oficynka: Czy coś się zmieniło w Pana życiu od czasu wydania „Guruny”? zdj. K. Staniorowska Adam Kopacki: Zmieniło się sporo, chociaż premiera „Guruny” miała  miejsce całkiem niedawno, bo w grudniu zeszłego roku. Poznałem trochę  lepiej świat literacki. Wziąłem udział w spotkaniu autorskim. Pierwszy raz  w życiu zadedykowałem komuś książkę i podpisałem ją swoim nazwiskiem, co było dla mnie nie lada wyczynem, bo okropnie bazgrolę. Zobaczyłem swoją powieść na półkach księgarni i otrzymałem dużo ciepłych komentarzy. Oficynka:   Czy wydawnictwo Oficynka było Pana pierwszym "strzałem", czy wysłał Pan swój literacki debiut do innych wydawców? AK: Zrobiłem rozeznanie, w jaki sposób nawiązuje się współpracę z wydawcami. Przygotowałem tzw. propozycję wydawniczą (biogram, tekst oraz jego streszczenie) i rozesłałem do oficyn, które specjalizują się w m.in. literaturze o

KONRAD REZNOWICZ: "Konrad Reznowicz to prawdziwa postać, nawet jeśli naprawdę nie istnieje"

Dwa miesiące temu na rynku wydawniczym pojawiła się powieść Konrada Reznowicza pt. Pójdziesz ze mną? . Książka niezwykle prowokująca, dająca do myślenia, wzywająca do dyskusji. Dziś publikujemy wywiad z autorem, w którym rozmawiamy o jego książce, ulubionych twórcach i wszystkim innym. Zapraszamy do lektury! Oficynka: Dzień dobry Panie Konradzie! Bardzo się cieszę, że będziemy mogli porozmawiać o Pana powieści Pójdziesz ze mną? . Przeczytałam ją w ciągu dwóch wolnych wieczorów i... to nie jest łatwa książka. Może czytelnika albo zafascynować, albo zrazić. Czy pisząc ją, właśnie te dwie emocje chciał Pan wzbudzić w czytelniku? Konrad Reznowicz: W trakcie pisania w ogóle się nad tym nie zastanawiałem. Bardziej skupiałem się na sobie, na swoich emocjach. Powieść powstała dosyć szybko, pisałem, jak w transie i tak naprawdę dopiero, kiedy powstała, zdałem sobie sprawę, że książka może budzić skrajne emocje, zwłaszcza te negatywne. Nie sądzę jednak, by pisarz miał duży wpływ na to, jak jego