ADAM KOPACKI: "Chcę, żeby powieść relaksowała i robię wszystko, żeby osoba czytająca miała jak najwięcej frajdy z lektury"
W ten walentynkowy wieczór serdecznie zapraszamy do przeczytania wywiadu z autorem „Guruny” - Adamem Kopackim!
Oficynka: Czy coś się zmieniło w Pana życiu od czasu wydania „Guruny”?
zdj. K. Staniorowska |
Oficynka: Czy wydawnictwo Oficynka było Pana pierwszym
"strzałem", czy wysłał Pan swój literacki debiut do innych wydawców?
AK: Zrobiłem
rozeznanie, w jaki sposób nawiązuje się współpracę z wydawcami. Przygotowałem
tzw. propozycję wydawniczą (biogram, tekst oraz jego streszczenie) i rozesłałem
do oficyn, które specjalizują się w m.in. literaturze obyczajowej. Dostałem
pozytywną odpowiedź od Wydawnictwa Oficynka i tak zaczęła się moja przygoda.
Oficynka:
Dlaczego zaczął Pan pisać? Czy od razu była to "Guruna", czy
wcześniej zaczynał Pan od krótkich form (wiersze, opowiadania)?
AK: W 2015
roku wybrałem się do Grecji na wakacje. Większość czasu spędziłem na Kefalonii.
Odwiedziłem różne zakątki tej malowniczej wyspy i po powrocie do Polski w mojej
głowie pojawił się pomysł, żeby napisać powieść, której akcja byłaby
przedstawiona z perspektywy danego miejsca. Napisałem jedenaście rozdziałów.
Nazwa każdego z nich to nazwa miejscowości (np. Wrocław, Patra, Myrtos itp.), w
której bohaterki muszą zmierzyć się z przeciwnościami losu.
Wcześniej
nie zajmowałem się pisaniem zawodowo. Teraz tworzę opowiadania i publikuję je
m.in. na Instagramie. Dzięki temu testuję różne środki stylistyczne i sprawdzam,
które gatunki literackie są mi bliższe. Ujmując krótko: trenuję warsztat.
Oficynka: A
skąd wziął się pomysł na fabułę "Guruny"?
AK: Pomysł
wziął się z życia. Podczas wspomnianych wcześniej wakacji doszło do pewnego
wydarzenia, które było swego rodzaju katalizatorem. Od razu wiedziałem, jaki
będzie punkt kulminacyjny powieści i jaka będzie jej nazwa. Samo zdarzenie
zmodyfikowałem, żeby dodać dramatyzmu, a resztę fabuły wymyśliłem w taki
sposób, żeby pokazać, jak dwie przyjaciółki radzą sobie w niezbyt komfortowych
sytuacjach.
Oficynka:
Co najbardziej ceni Pan sobie w pisaniu? Co Panu daje pisanie?
AK:
Najbardziej cenię sobie dwie rzeczy: odpoczynek i trening. Odpoczywam, kiedy
wymyślam fabułę i przelewam historię na papier. Trenuję, kiedy zasiadam do
redakcji. Lubię prosty styl. Krótkie, ale treściwe zdania. Okrajam pierwotną
wersję tekstu z niepotrzebnych fragmentów, poprawiam konstrukcję zdań,
upraszczam słownictwo. Chcę, żeby powieść relaksowała i robię wszystko, żeby
osoba czytająca miała jak najwięcej frajdy z lektury.
Oficynka:
Jest Pan miłośnikiem Grecji? Chciałby Pan tam kiedyś zamieszkać?
AK: Tak,
jestem miłośnikiem Grecji, chociaż byłem w tym kraju dopiero dwa razy. Na
szczęście znam dwie grekomaniaczki, które pomogły mi przy „Gurunie”, dzięki
czemu uniknąłem błędów merytorycznych we fragmentach poświęconych greckiej
kulturze.
Grecję
lubię przede wszystkim ze względu na wyśmienite jedzenie. Z chęcią
zamieszkałbym na jednej z wysp, gdzie mógłbym objadać się do woli.
Oficynka: Którego bohatera swojej książki lubi Pan
najbardziej?
AK: Lubię
główne bohaterki, Alę i Martę. Obie różne, a jednak podobne. Dogadują się bez
słów. Najbardziej podoba mi się to, że czują się w swoim towarzystwie
komfortowo i mogą robić to, na co mają ochotę. Ala opiekuje się roztrzepaną
Martą, natomiast Marta wprowadza trochę luzu do życia Ali. Idealnie się
uzupełniają i stają za sobą murem w obliczu zagrożenia.
Oficynka:
Buduje Pan wokół siebie i swojej twórczości dużą społeczność. Lubi Pan kontakt
ze swoimi fanami? Trudno jest utrzymać ich przy sobie? Zainteresować
działaniami czy twórczością.
AK: Lubię
jak najbardziej! Wolę określenie czytelnicy czy znajomi, bo z niektórymi
osobami nawiązałem naprawdę dobry kontakt. Mówi się, że ludzie w Polsce nie
czytają, a mi jest ciężko w to uwierzyć. Na każdym portalu czytelniczym jest
duża społeczność osób, które kochają książki i dzielą się swoją pasją z innymi.
Obecnie
tworzę serię „opowiADAM”, czyli piszę opowiadania na podstawie zdjęć
użytkowników Instagrama. Dostaję pozytywne odpowiedzi, co mnie tylko cieszy, bo
w końcu tworzę teksty dla czytelników, nie dla siebie.
Oficynka:
"Guruna" ma już dwa miesiące. Jaki jest odbiór książki? Motywuje do
dalszego pisania?
AK: Odbiór
przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Po książkę sięgają chętnie zarówno
kobiety, jak i mężczyźni. Oprócz oficjalnych recenzji dostaję masę prywatnych
wiadomości. Czytelnicy piszą, że zarywają nocki, żeby dokończyć „Gurunę”. To
chyba najlepsza pochwała dla autora. Zanim zacząłem pisać, postawiłem sobie
kilka założeń: bohaterki z krwi i kości, które nawet na wakacjach nie
zapominają o swoich problemach i lekka lektura, ale z elementami zmuszającymi
do refleksji. Cieszę się za każdym razem, kiedy ktoś w swojej opinii
potwierdza, że moje założenia zostały spełnione. Czytelnicy widzą w Ali i
Marcie kogoś więcej niż tylko dwie kobiety na wakacjach, a w historii
dostrzegają mankamenty polskiego społeczeństwa.
Jeśli chodzi
o negatywne opinie, to na razie widziałem tylko dwie. Muszę przyznać, że i one
podziałały na mnie motywująco. Jeśli ktoś, kto zazwyczaj nie sięga po
literaturę obyczajową, przeczytał „Gurunę” i znalazł czas na napisanie
recenzji, to traktuję to jako wyróżnienie. Cieszę się, że książka dociera do
tak szerokiego grona i dziękuję za wszystkie opinie!
Oficynka: A
skoro o dalszym pisaniu mowa: jakie ma Pan najbliższe plany literackie? Nad
czym Pan obecnie pracuje?
AK: Redaguję
drugi tom z serii. Ala i Marta znowu wyruszają na wakacje i znowu będą musiały
stawić czoła przeciwnościom losu. Podkręcam historię w odpowiednich miejscach,
żeby dodać jej pikanterii. Tym razem zaglądam częściej do umysłu bohaterek i
przedstawiam, co myślą i czują. Chcę, żeby czytelnicy jeszcze lepiej poznali
dziewczyny i zrozumieli, co skrywają i jak ich sekrety wpływają na decyzje,
które podejmują.
Oficynka: O
czym marzy Adam Kopacki - autor?
AK: W tym
momencie marzę o powrocie do normalności. O bezpiecznej sytuacji dla
wszystkich. O podróżach pozbawionych ryzyka i otwartych punktach
gastronomicznych. Z chęcią wybrałbym się do mojej ulubionej wrocławskiej
kawiarni, gdzie tak przyjemnie pisało mi się „Gurunę”, że zapominałem o świecie
dookoła.
Oficynka:
Zatem powodzenia w spełnianiu marzeń! Bardzo dziękuję za rozmowę!
Komentarze
Prześlij komentarz