Przejdź do głównej zawartości

GRUDZIEŃ Z OFICYNKĄ: Konrad Reznowicz

Wczoraj przypomnieliśmy jego powieść, dziś zapraszamy do mini wywiadu przeprowadzonego w ramach akcji #grudzienzoficynką. Panie i Panowie: Konrad Reznowicz!

Oficynka: Co się zmieniło w Pana życiu od czasu wydania pierwszej książki?


Konrad Reznowicz: Dzień premiery był mniej emocjonujący niż moment, w którym skończyłem pisać swoją pierwszą powieść. Uczucie ekscytacji, towarzyszące zakończeniu tego długiego i żmudnego procesu, jest jak mocny zastrzyk dopaminy i w dodatku o przedłużonym działaniu. Zwłaszcza, że to mój debiut. Można jednak zakładać, że to taki symboliczny początek etapu, w którym mogę o sobie mówić, że jestem pisarzem. Fajne uczucie.

Oficynka: Co zadecydowało, że wydał Pan książkę w wydawnictwie Oficynka?

KR: Nie jest tajemnicą, że wydanie debiutanckiej książki przez osobę kompletnie nieznaną jest w Polsce bardzo trudne. Jest cały szereg czynników, które mogą to uniemożliwić, dlatego byłem zaskoczony, kiedy kilka wydawnictw pozytywnie odpowiedziało na moją powieść. Z wiadomości, które otrzymałem, to odpowiedź Jolanty Świetlikowskiej z Oficynki wydała mi się najciekawsza. Nabrałem przekonania, że współpracuję z doświadczonymi profesjonalistami, zwłaszcza w obszarze prac redakcyjnych i korektorskich, którzy jednocześnie dobrze rozumieją typ literatury, który uprawiam.

Oficynka: Co najbardziej ceni Pan sobie w pisaniu? Co Panu daje pisanie?

KR: Pisanie to dla mnie specyficzny typ narkotyku. Nie dość, że łatwo wciąga i uzależnia, pozwala także na oderwanie się od dzikiego pędu, który stał się udziałem naszej cywilizacji. Jestem typem introwertyka, który dobrze czuje się sam ze swoją samotnością, a pisanie to proces, w który wchodzi się właśnie samemu. Lubię tworzyć nowych bohaterów, zastanawiać się nad ich emocjami, analizować całą sieć skomplikowanych doświadczeń i namiętności, jakie mają wpływ na ich decyzje życiowe. Dzięki temu żyje trochę życiem zastępczym. Z dala od cywilizacji, z dala od codzienności. To ożywcze, a jednocześnie na tyle mocno angażujące, że trudno nie poświęcić temu całego swojego życia. I wcale nie przesadzam, bo pisanie jest zazdrosne o każdą chwilę. Pochłania bez reszty. Kiedy jestem w procesie pisania powieści, każda chwila poświęcona na coś innego, to strata czasu. Świat powieści wciąga i nawołuje, by znowu mu się oddać. I tak codziennie. Fascynujące uczucie, a jednocześnie trudne do zrozumienia, dla kogoś, kto tego jeszcze nie przeżył.

Oficynka: Czy ma Pan ulubionego bohatera swojej książki?

KR: Jestem w tej specyficznej sytuacji, kiedy imię i nazwisko widniejące na okładce jest jednocześnie imieniem i nazwiskiem głównego bohatera, a powieść jest napisania w pierwszej osobie. Konrad Reznowicz to nie jest postać czarno-biała. Nie ma z resztą takich ludzi również w realnym życiu, ale czasami odczuwamy do kogoś większą sympatię lub antypatię. Konrad jest bohaterem, wobec którego sympatia co chwilę miesza się z antypatią, w zależności od jego słów i działań. Czasami go nie lubię, a czasami mu współczuję. Wydaje mi się, że wykreowałem postaci, które trudno zaklasyfikować jednoznacznie do bohaterów pozytywnych lub negatywnych, bo każdy z nich łączy w sobie rzeczy dobre i złe, dlatego wolałbym o nich myśleć w kategoriach prawdziwe, czy nazbyt przerysowane. I bliżej mi zawsze do tych prawdziwych.

Oficynka: Jakie ma Pan najbliższe plany literackie? Nad czym Pan obecnie pracuje?

KR: Nie będzie chyba dla nikogo zaskoczeniem, jeśli powiem, że pracuję nad kolejną powieścią. Nie chcę zdradzać zbyt wiele, zwłaszcza tym, którzy nie przeczytali jeszcze "Pójdziesz ze mną?", ale to nie jest ostatnia powieść, w której głównym bohaterem jest Konrad.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Anna Grzeszczuk: "Postaci z mojej książki istnieją bądź istniały"

Serdecznie zapraszamy do przeczytania naszej rozmowy z Anną Grzeszczuk, autorką powieści pt. "Lektorka", która należy do naszej serii błękitnej.  Oficynka: Pani Aniu, "Lektorka" wydaje się być lekką ucztą literacką, a w tej niepozornie wyglądającej książce nagromadzonych jest tyle emocji... Trudno było opowiedzieć tę historię? Anna Grzeszczuk:  „Lektorka” jest dokładnie taka, jak sobie założyłam. Nie zamierzałam wydłużać wątków tylko dlatego, aby książka zyskała na objętości. Dlatego z jednej strony niepozorność, a z drugiej sporo emocji. Kondensacja emocji. Jeśli pewna historia niejako osiadła we mnie, to pisze się o niej w takim cudownym transie. Świat przestaje istnieć, a ja łapię się na tym, że nawet nie czuję potrzeby zrobienia sobie przerwy na posiłek. Tak właśnie było w przypadku tej książki. Dla mnie taki stan twórczego amoku to sama przyjemność. Oficynka: Czy Olga ma swój pierwowzór w rzeczywistości, czy jest to postać całkowicie wymyślona? AG:  Nie piszę o...

Justyna Typańska: "książkę czyta się tak, jakby to, co w niej zawarte, wydarzyło się i zostało spisane"

Dziś rozmawiamy z Justyną Typańską, autorką książki "Zaczynam od listu, kochanie". Jej kolejna powieść - "Dziewczyna z bidula" - już wkrótce będzie miała swoją premierę. Zapraszamy do lektury wywiadu. Oficynka: Dzień dobry Pani Justyno! Na początek muszę zapytać: jest Pani stałym bywalcem biblioteki? Justyna Typańska: Dawniej często, a szczególnie gdy chodziłam do szkoły podstawowej w Krzykosach i biblioteka była niedaleko. W liceum biegałam do biblioteki miejskiej w Środzie Wlkp. – tam zawsze było dużo nowości. Później zaczęłam szukać książek w Internecie i niekoniecznie musiały być nowe. Jeśli były w dobrym stanie, to często je kupowałam. Tak udało mi się zebrać całą kolekcję książek pióra Jane Austen oraz kontynuacje jej książek napisanych przez inne autorki. Do tej pory takich szukam, ale zaglądam też często na strony księgarń internetowych lub wpadam do Empiku. Oficynka: Jak się Pani domyśla, pierwsze pytanie nie było przypadkowe, bo częściowo akcja powieś...

Katarzyna Konczarek: "Jeśli teraz zacznę paradować w błękitach, będę tłumaczyła zdumionym rodzinie i przyjaciołom, że to wina wydawnictwa"

Serdecznie zapraszamy do wywiadu z Katarzyną Konczarek, autorką powieści "Słoik w papryczkach". Tytuł ten należy do oficynkowej błękitnej serii. Oficynka: Pani Kasiu, ponad rok temu ukazała się Pani debiutancka powieść o smakowitym tytule „Słoik w papryczkach”. Czy po tych kilkunastu miesiącach pamięta Pani jeszcze emocje, które towarzyszyły ukazaniu się książki? Katarzyna Konczarek: Pamiętam swoje niedowierzanie, że to już. Że coś, co kiedyś było tylko mrugającym kursorem, strzępkami tekstów, które trzeba było miesiącami układać, okrawać, uzupełniać i montować w całość, wreszcie tą całością się stało. Kiedy dostałam wiadomość: „Pani Kasiu, książki już są”, potrzebowałam chwili, żeby w to uwierzyć. Musiałam nauczyć się traktować „Słoik w papryczkach” jako tekst kompletnie skończony, który zaczął żyć swoim życiem. Oficynka: Przyznam szczerze, że bardzo podoba mi się tytuł książki. Czy od samego początku powstawania powieści wiedziała Pani, że to właśnie papryczki znajdą s...