#grudzienzoficynką jeszcze trwa, dlatego serdecznie zapraszamy Was do przeczytania krótkiej rozmowy z Alfredem Siateckim, autorem między innymi powieści „Zaproszenie na śmierć”.
Oficynka: Co się zmieniło w Pana życiu od czasu wydania pierwszej książki?
Oficynka: Co zadecydowało, że wydał Pan książkę w wydawnictwie Oficynka?
AS: Jestem jednym z pierwszych autorów Oficynki. Kiedy powstało wydawnictwo, zaproponowałem wydanie powieści kryminalnej „Postrzelony”. Jej pierwsze wydanie było w 2013 roku, drugie trzy lata później. Dotąd poza „Postrzelonym”, który otwiera cykl z redaktorem Danielem Jungiem, Oficynka wydała „Porąbanego”, „Pomstę” i „Zaproszenie na śmierć”. Wierzę, że kolejne powieści w klimacie zielonogórskim ukażą ze znakiem firmowym Oficynki. W tym wydawnictwie wyszła też moja powieść obyczajowa „Polonistki”.
Oficynka: Co najbardziej ceni Pan sobie w pisaniu? Co Panu daje pisanie?
AS: „Nie umiem żyć bez pisania” – tak odpowiedziałem na pytanie Jolanty Świetlikowskiej w 2013 roku, kiedy rozmawialiśmy o „Postrzelonym”. Od tego czasu nic się nie zmieniło. To nie znaczy, że tylko piszę. Bo i redaguję zielonogórski magazyn „Na Winnicy”, prowadzę spotkania z pisarzami, wygłaszam opinie o książkach. Pisanie stało się moim zawodem. Gdybym miał słuch, może byłbym muzykiem. Gdybym miał talent plastyczny, pewnie byłbym malarzem. Swoimi doświadczeniami pisarskimi dzieliłem się ze studentami Uniwersytetu Zielonogórskiemu na zajęciach z kreatywnego pisania.
Oficynka: Czy ma Pan ulubionego bohatera swoich książek?
AS: Od wielu lat opowiadam o Danielu Jungu. To były komisarz kryminalny, który odszedł z policji dlatego, że nakrył swoich zwierzchników na machlojkach, a oni takich nie lubią. A że skończył studia psychologiczne, miał znajomych w policji, prokuraturze i zakładzie medycyny sądowej, nie robił za dużo błędów ortograficznych, znalazł zajęcie w gazecie codziennej jako reporter śledczy. Tam też nie wiedzie mu się najlepiej, ale komu się układa w dzisiejszych czasach?
Oficynka: Jakie ma Pan najbliższe plany literackie? Nad czym Pan obecnie pracuje?
AS: Do niedawna traktowałem to pytanie jako pechowe. W zeszłym roku zmieniłem zasadę. W połowie roku złożyłem w Oficynce powieść „Winne Wzgórze”. Szlifuję dwie kolejne powieści „Brzytwa” i „Morderca ukrył się przed sobą samym”. W zamyśle mam następną rzecz z red. Jungiem. Na zdrowie i brak pomysłów nie narzekam, pewnie więc uda mi się zrobić to, co sobie zaplanowałem. Na przykład kryminał retro z akcją osadzoną w 1922 roku w Grünbergu, czyli Zielonej Górze, gdzie mieszkam.
Komentarze
Prześlij komentarz