Przejdź do głównej zawartości

GRUDZIEŃ Z OFICYNKĄ: Agnieszka Pruska

Zapraszamy na kolejny mini wywiad związany z akcją #grudzienzoficynką. Tym razem na nasze pytania odpowiada Agnieszka Pruska, autorka m.in. cyklu o Barnabie Uszkierze.

Oficynka: Agnieszko, co się zmieniło w Twoim życiu od czasu wydania pierwszej książki?


Agnieszka Pruska: Moja debiutancka książka, „Literat”, trafiła do rąk czytelników w 2013 roku. Od tego czasu napisałam jeszcze siedem powieści, a kolejna (dziewiąta) właśnie została wysłana do wydawnictwa. Przez ten czas zdecydowanie zmieniło się moje podejście do pisania jako pracy, a także samo pisanie. Nabrałam doświadczenia, wiem, co chcę osiągnąć. Nadal pracuję w jednej z gdańskich firm informatycznych, nie jest to już jednak praca na pełen etat i więcej czasu poświęcam na to, co wiąże się z pracą autora. To nie tylko zbieranie materiałów i pisanie, ale również spotkania z czytelnikami, festiwale, targi (w tej chwili mocno ograniczone i głównie online) i wszystko, co jest związane z promocją książek. Poza tym, dzięki temu, że piszę, poznałam dużo interesujących ludzi i ciekawych miejsc, to taki bonus. Stałam się również uważniejszym czytelnikiem, wybredniejszym, ale też umiejącym bardziej docenić kunszt kolegów po piórze. Prywatnie wszystko pozostało bez zmian, oprócz tego, że córka dorosła, a ja z powodu kontuzji niestety nie mogę już trenować aikido.

Oficynka: Co zadecydowało, że wydałaś książkę w wydawnictwie Oficynka (przypadek, czy zamierzone działanie)?

AP: Z wydaniem pierwszej książki najczęściej wiąże się sporo trudności, ponieważ do wydawnictw trafia wiele propozycji i konkurencja jest naprawdę duża. Ja miałam szczęście. Od wielu lat należymy do Oliwskiego Klubu Kryminału, a organizowane w bibliotece spotkania nie ograniczają się tylko do tych z pisarzami. Tak się złożyło, że niejednokrotnie o kryminałach opowiadała Jolanta Świetlikowska, a od znajomych dowiedziałam się, że jest właścicielką Oficynki. Gdy „Literat” był już skończony, po jednym ze spotkań w OKK, przełamując stres i obawy, poszłam porozmawiać, potem wysłałam tekst. I tak się zaczęła współpraca z Oficynką.

Oficynka: Co najbardziej cenisz w pisaniu? Co Ci daje pisanie?

AP: Chyba mogę zawrzeć odpowiedź w trzech słowach: różnorodność i wolność wyboru. Przez różnorodność rozumiem zarówno kreowanie rozmaitych uniwersów, jak i oderwanie się od świata realnego i pogrążenie w tym właśnie wymyślanym. I nie chodzi mi o ucieczkę przed rzeczywistością, tylko o zabawę ze światem fikcyjnym, który jest tworzony na potrzeby fabuły. Akcje moich powieści rozgrywają się w miejscach ogólnodostępnych, każdy może tam pojechać. Natomiast historia i postacie są zawsze unikalne, stworzone na potrzeby książki i w ten sposób powstaje odrębny świat. I tu przechodzimy do wolności wyboru. Gdy siadam do planowania nowej powieści, wymyślam fabułę, wybieram miejsce akcji, kreuję bohaterów. Takich, jakich chcę, ale jednocześnie takich, którzy pasują do intrygi kryminalnej, którą opisuję. Muszę zdecydować, czy będzie to kobieta, czy mężczyzna, jaki będzie miał charakter, zawód, jak będzie mówił i w jaki sposób będzie uwikłany w zbrodnię. Mam również pełną swobodę w poprowadzeniu każdego wątku i mogę zmieniać jego poszczególne elementy (raczej nie zmieniam głównych założeń). Pisanie jest też świetną gimnastyką umysłu i sprawdzaniem logicznego myślenia oraz w miarę sprawnego posługiwania się słowem pisanym.

Oficynka: Czy masz ulubionego bohatera swoich książek?

AP: Gdybym odpowiedziała, że najbardziej lubię nadkomisarza Uszkiera, Alicję i Julkę, to by było prawdziwe i oczywiste. To moi główni bohaterowie (dwóch serii), a Uszkiera darzę szczególną sympatią, bo „urodził się” jako pierwszy. Ponieważ nie żyją oni na bezludnej wyspie lub innym wyizolowanym miejscu, w każdej mojej powieści pojawia się całkiem sporo innych postaci, najczęściej o mniejszym znaczeniu, ale charakterystycznych lub ciekawych. We wszystkich częściach cyklu z Uszkierem występuje sierżant Gołąb. To policjant, który dogada się ze wszystkimi, co bardzo ułatwia mu pracę w terenie. Niezależnie od tego, czy rozmawia z pijaczkiem pod sklepem, z emerytem, rodziną czy szefem ofiary, zawsze znajdzie z nimi wspólny język. Zna życie, umie się dostosować, do każdego podchodzi indywidualnie i potrafi wyciągnąć z przepytywanych rozmaite informacje, co zazwyczaj ma zdecydowany wpływ na przebieg śledztwa. Nie wyobrażam sobie tej serii bez Gołębia.

Oficynka: Jakie masz najbliższe plany literackie? Nad czym obecnie pracujesz?

AP: Na początku grudnia ukazały się „Zabawki”, antologia grozy, w której jest i moje opowiadanie, a w poniedziałek wysłałam następną część serii z Alicją i Julką do wydawnictwa, mam więc krótką przerwę w pisaniu. Muszę trochę odpocząć, bo ostatnio spędziłam dużo czasu przy klawiaturze. Nadrabiam zaległości czytelnicze i filmowe. Niemniej jednak już kluje mi się pomysł na kolejną powieść, jest to jednak dopiero cień fabuły i nie mam pewności, czy przetrwa w tej formie, więc jest jeszcze za wcześnie, żebym coś więcej na ten temat mogła powiedzieć. Na pewno jednak ta powieść będzie zdecydowanie różniła się i od serii kryminałów policyjnych, i od cyklu komedii kryminalnych.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Justyna Typańska: "książkę czyta się tak, jakby to, co w niej zawarte, wydarzyło się i zostało spisane"

Dziś rozmawiamy z Justyną Typańską, autorką książki "Zaczynam od listu, kochanie". Jej kolejna powieść - "Dziewczyna z bidula" - już wkrótce będzie miała swoją premierę. Zapraszamy do lektury wywiadu. Oficynka: Dzień dobry Pani Justyno! Na początek muszę zapytać: jest Pani stałym bywalcem biblioteki? Justyna Typańska: Dawniej często, a szczególnie gdy chodziłam do szkoły podstawowej w Krzykosach i biblioteka była niedaleko. W liceum biegałam do biblioteki miejskiej w Środzie Wlkp. – tam zawsze było dużo nowości. Później zaczęłam szukać książek w Internecie i niekoniecznie musiały być nowe. Jeśli były w dobrym stanie, to często je kupowałam. Tak udało mi się zebrać całą kolekcję książek pióra Jane Austen oraz kontynuacje jej książek napisanych przez inne autorki. Do tej pory takich szukam, ale zaglądam też często na strony księgarń internetowych lub wpadam do Empiku. Oficynka: Jak się Pani domyśla, pierwsze pytanie nie było przypadkowe, bo częściowo akcja powieś

ADAM KOPACKI: "Chcę, żeby powieść relaksowała i robię wszystko, żeby osoba czytająca miała jak najwięcej frajdy z lektury"

W  ten walentynkowy wieczór serdecznie zapraszamy do przeczytania wywiadu z autorem „Guruny” - Adamem Kopackim! Oficynka: Czy coś się zmieniło w Pana życiu od czasu wydania „Guruny”? zdj. K. Staniorowska Adam Kopacki: Zmieniło się sporo, chociaż premiera „Guruny” miała  miejsce całkiem niedawno, bo w grudniu zeszłego roku. Poznałem trochę  lepiej świat literacki. Wziąłem udział w spotkaniu autorskim. Pierwszy raz  w życiu zadedykowałem komuś książkę i podpisałem ją swoim nazwiskiem, co było dla mnie nie lada wyczynem, bo okropnie bazgrolę. Zobaczyłem swoją powieść na półkach księgarni i otrzymałem dużo ciepłych komentarzy. Oficynka:   Czy wydawnictwo Oficynka było Pana pierwszym "strzałem", czy wysłał Pan swój literacki debiut do innych wydawców? AK: Zrobiłem rozeznanie, w jaki sposób nawiązuje się współpracę z wydawcami. Przygotowałem tzw. propozycję wydawniczą (biogram, tekst oraz jego streszczenie) i rozesłałem do oficyn, które specjalizują się w m.in. literaturze o

KONRAD REZNOWICZ: "Konrad Reznowicz to prawdziwa postać, nawet jeśli naprawdę nie istnieje"

Dwa miesiące temu na rynku wydawniczym pojawiła się powieść Konrada Reznowicza pt. Pójdziesz ze mną? . Książka niezwykle prowokująca, dająca do myślenia, wzywająca do dyskusji. Dziś publikujemy wywiad z autorem, w którym rozmawiamy o jego książce, ulubionych twórcach i wszystkim innym. Zapraszamy do lektury! Oficynka: Dzień dobry Panie Konradzie! Bardzo się cieszę, że będziemy mogli porozmawiać o Pana powieści Pójdziesz ze mną? . Przeczytałam ją w ciągu dwóch wolnych wieczorów i... to nie jest łatwa książka. Może czytelnika albo zafascynować, albo zrazić. Czy pisząc ją, właśnie te dwie emocje chciał Pan wzbudzić w czytelniku? Konrad Reznowicz: W trakcie pisania w ogóle się nad tym nie zastanawiałem. Bardziej skupiałem się na sobie, na swoich emocjach. Powieść powstała dosyć szybko, pisałem, jak w transie i tak naprawdę dopiero, kiedy powstała, zdałem sobie sprawę, że książka może budzić skrajne emocje, zwłaszcza te negatywne. Nie sądzę jednak, by pisarz miał duży wpływ na to, jak jego