Przejdź do głównej zawartości

Nie jestem Łucją. Wywiad z Justyną Typańską




Uwielbia Jane Austen, przemiany bohaterów i ten szczególny moment, kiedy odkrywają oni, że są po uszy w sobie zakochani. Ceni dobrą opowieść historyczną i wierzy w przeznaczenie. A nade wszystko interesują ją ludzie i ich tajemnice.

Redakcja Jak się zaczęła Pani przygoda z pisaniem?
Justyna Typańska Jak pewnie u wszystkich, czyli od czytania. Zawsze byłam molem książkowym. Wypożyczałam książki z biblioteki, kupowałam przez internet, aż przyszedł czas, kiedy po przeczytaniu ostatniej części serii Lux autorstwa Jennifer Armentrout pomyślałam, że sama spróbuję swoich sił w pisaniu. Kupiłam brulion i tak się zaczęło. Piszę ręcznie. Jakoś moje oczy nie dogadują się z monitorem  i szybko się męczą. Oczywiście i tak całość muszę przenieść do Worda, ale łatwiej mi to zrobić, gdy mam przed sobą gotowy tekst.

R Czy ma Pani swoich mistrzów? Jakie lektury ukształtowały Pani styl?
JT Bardzo lubię książki obyczajowe i romanse, ale nie typu harlequin. Uwielbiam romanse historyczne, bo oprócz tego, że jest w nich miłość, to jeszcze interesujące odniesienia do zdarzeń historycznych. Moimi ulubionymi autorkami tego gatunku są amerykańska pisarka Meagan McKinney oraz Mary Jo Putney, zwłaszcza seria książek Zagubieni Lordowie. Lubię również książki Agnieszki Lingas-Łoniewskiej oraz  Pauliny Świst, ale szczególne miejsce w moim sercu mają powieści Jane Austen. Uwielbiam jej styl i to, jak potrafiła z humorem, ale dosadnie wyśmiewać wady arystokracji z opisywanego przez siebie okresu. Chciałabym kiedyś pisać jak ona. Moja twórczość odbiega zupełnie od jej stylu, ale coraz częściej myślę, aby przenieść się literacko do innej epoki, niekoniecznie to musi być regencja.

R A więc to dlatego romans jako gatunek literacki jest Pani bliski…
JT Tak, jest w nim tyle możliwości! Lubię przemiany bohaterów, drogę, którą muszą pokonać, aby być razem, często pełną intryg, zawikłanych sytuacji bez wyjścia. Można stworzyć burzliwą, pełną sekretów i jednocześnie chwytającą za serce historię. Można pobawić się, dodając nutkę sensacji, grać na emocjach czytelnika. 

R Czy identyfikuje się Pani ze swoimi bohaterami?
JT Chyba najbardziej z Łucją, mamy podobne zainteresowania: książki i zwierzęta, szczególnie psy. Obie też jesteśmy bardzo emocjonalne, a w pewnych sytuacjach pewnie zachowałabym się podobnie, chodzi mi głównie o sprawę przyjaciela Łucji Wiktora czy też jego bezdomnego brata bliźniaka. Ostatnio dostałam wiadomość od koleżanki z liceum, w której napisała mi, że czytając "Zaczynam do listu...", miała mnie przed oczyma. Pewne cechy mamy więc wspólne, ale Łucja nie jest mną, a ja nie jestem Łucją.

R Jakim zatem typem kobiety jest Pani główna postać?


JT Luśka to samotniczka, chętnie przebywa w swoim świecie, a w nim głównie są książki. Jest nieśmiała, niepewna siebie, nie ufa ludziom, ma kilku zaufanych przyjaciół, a przy obcych jest wycofana i zakłada maskę. Woli skupić się na pracy niż na sobie, skrycie jednak marzy o wielkiej miłości, a kiedy ta jej się przytrafia, jest na początku przerażona. Pod wpływem Mateusza nieco się zmienia, staje się pewniejsza siebie i zaczyna wychodzić ze swojego bezpiecznego świata.

R To historia „Zaczynam od listu, kochanie”, a nad czym Pani obecnie pracuje?
JT Nie będzie to kontynuacja losów Łucji i Mateusza, chociaż ostatnio przyszedł mi pewien pomysł, jak dalej pogmatwać ich losy. Jednak pracuję nad zupełnie nową historią, dziejącą się również w znajomej mi okolicy. Mam nadzieję, że będzie interesująca dla moich czytelników.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Justyna Typańska: "książkę czyta się tak, jakby to, co w niej zawarte, wydarzyło się i zostało spisane"

Dziś rozmawiamy z Justyną Typańską, autorką książki "Zaczynam od listu, kochanie". Jej kolejna powieść - "Dziewczyna z bidula" - już wkrótce będzie miała swoją premierę. Zapraszamy do lektury wywiadu. Oficynka: Dzień dobry Pani Justyno! Na początek muszę zapytać: jest Pani stałym bywalcem biblioteki? Justyna Typańska: Dawniej często, a szczególnie gdy chodziłam do szkoły podstawowej w Krzykosach i biblioteka była niedaleko. W liceum biegałam do biblioteki miejskiej w Środzie Wlkp. – tam zawsze było dużo nowości. Później zaczęłam szukać książek w Internecie i niekoniecznie musiały być nowe. Jeśli były w dobrym stanie, to często je kupowałam. Tak udało mi się zebrać całą kolekcję książek pióra Jane Austen oraz kontynuacje jej książek napisanych przez inne autorki. Do tej pory takich szukam, ale zaglądam też często na strony księgarń internetowych lub wpadam do Empiku. Oficynka: Jak się Pani domyśla, pierwsze pytanie nie było przypadkowe, bo częściowo akcja powieś

ADAM KOPACKI: "Chcę, żeby powieść relaksowała i robię wszystko, żeby osoba czytająca miała jak najwięcej frajdy z lektury"

W  ten walentynkowy wieczór serdecznie zapraszamy do przeczytania wywiadu z autorem „Guruny” - Adamem Kopackim! Oficynka: Czy coś się zmieniło w Pana życiu od czasu wydania „Guruny”? zdj. K. Staniorowska Adam Kopacki: Zmieniło się sporo, chociaż premiera „Guruny” miała  miejsce całkiem niedawno, bo w grudniu zeszłego roku. Poznałem trochę  lepiej świat literacki. Wziąłem udział w spotkaniu autorskim. Pierwszy raz  w życiu zadedykowałem komuś książkę i podpisałem ją swoim nazwiskiem, co było dla mnie nie lada wyczynem, bo okropnie bazgrolę. Zobaczyłem swoją powieść na półkach księgarni i otrzymałem dużo ciepłych komentarzy. Oficynka:   Czy wydawnictwo Oficynka było Pana pierwszym "strzałem", czy wysłał Pan swój literacki debiut do innych wydawców? AK: Zrobiłem rozeznanie, w jaki sposób nawiązuje się współpracę z wydawcami. Przygotowałem tzw. propozycję wydawniczą (biogram, tekst oraz jego streszczenie) i rozesłałem do oficyn, które specjalizują się w m.in. literaturze o

KONRAD REZNOWICZ: "Konrad Reznowicz to prawdziwa postać, nawet jeśli naprawdę nie istnieje"

Dwa miesiące temu na rynku wydawniczym pojawiła się powieść Konrada Reznowicza pt. Pójdziesz ze mną? . Książka niezwykle prowokująca, dająca do myślenia, wzywająca do dyskusji. Dziś publikujemy wywiad z autorem, w którym rozmawiamy o jego książce, ulubionych twórcach i wszystkim innym. Zapraszamy do lektury! Oficynka: Dzień dobry Panie Konradzie! Bardzo się cieszę, że będziemy mogli porozmawiać o Pana powieści Pójdziesz ze mną? . Przeczytałam ją w ciągu dwóch wolnych wieczorów i... to nie jest łatwa książka. Może czytelnika albo zafascynować, albo zrazić. Czy pisząc ją, właśnie te dwie emocje chciał Pan wzbudzić w czytelniku? Konrad Reznowicz: W trakcie pisania w ogóle się nad tym nie zastanawiałem. Bardziej skupiałem się na sobie, na swoich emocjach. Powieść powstała dosyć szybko, pisałem, jak w transie i tak naprawdę dopiero, kiedy powstała, zdałem sobie sprawę, że książka może budzić skrajne emocje, zwłaszcza te negatywne. Nie sądzę jednak, by pisarz miał duży wpływ na to, jak jego