Jestem postacią fikcyjną. W
pewnym sensie powstałam tu i teraz. Urodziłam się bez bólu, już dorosła, z
bagażem doświadczeń moich, choć przeze mnie nieprzeżytych. Istnieję, dysponując
wspomnieniami z własnego niebytu. Ból za to pewnie zrodzi się później wraz z
kreowaniem przyszłości. Moją osobowość, z góry narzuconą przeszłość i czekającą
mnie przyszłość dokładnie poznam wkrótce...
Redakcja: Bohaterka Twojej
książki – Zofia – otrzymuje w niej kilka imion. Jest oczywiście Zofią, ale jest
i Fraszką, i Philo Zofią. Kim tak naprawdę ona jest?
Bianka Kunicka-Chudzikowska:
Zofia, bo to imię przyjmijmy jak podstawowe, jest postacią fikcyjną. Jako
bohaterka pisanej na bieżąco książki, poszukuje własnej tożsamości, pomiędzy
światem wymyślonym przez kogoś, kto ją stworzył, a światem, w którym się
faktycznie znalazła i jest dla niej rzeczywisty. Chce się dowiedzieć, na ile
ona sama ma wpływ na to, kim jest i swoją historię. Zadaje pytania i próbując
na nie odpowiadać, buduje samoświadomość.
R: „Najprawdziwsza fikcja”
zaczyna się od wyłonienia się z niebytu Twojej bohaterki. Nie wiemy, czym jest
ten niebyt, choć pewnie opowiesz coś na ten temat, ale nie można się oprzeć
wrażeniu, że sam akt jej narodzin jest metaforą pisania, tworzenia. Czym ono dla
Ciebie jest?
BKC: Oczywiście, jest to
metafora tworzenia w wąskim znaczeniu, jako pisania właśnie, ale również w
szerszym, rozumiana jako budowanie własnej tożsamości, dowiadywanie się prawdy
o sobie samym. W pewnym sensie nieznajomość własnych potrzeb i niewsłuchiwanie
się w siebie, bierne poddawanie codzienności również jest rodzajem niebytu w
sensie pozamaterialnym. Tak to rozumiem. Dopiero świadome kształtowanie swojej
rzeczywistości, próba zrozumienia kim jestem i co jest dla mnie ważne, staje
się bytem, czyli czymś więcej niż zwykłym byciem tu i teraz.
R: Pięknie ów twórczy akt
sportretował Oriraf R. Tarnawski, którego rzeźba znalazła się na okładce
książki. Jak przebiegała współpraca z artystą?
BKC: Tak, to naprawdę
fantastyczne doświadczenie, gdy spotykają się osoby, które stosują zupełnie
inne środki wyrazu, bo u Niego nośnikiem treści jest obraz, a ja operuję
słowem, a jednocześnie tak podobnie odczuwają świat. Bardzo doceniam, że
zechciał użyczyć mi wizerunku jednej ze swoich rzeźb, a w dodatku zaprojektować
graficznie okładkę, która pięknie współgra z treścią. Nie chciałabym przegadać,
ale ja ją interpretuję jako uwolnienie się z plątaniny narzucanych zewsząd
ograniczeń, odrodzenie się prawdziwego „ja”, odrodzenie, czy może, narodzenie
świadomości.
R: Mam poczucie, że Twoja
powieść dzieje się niejako na dwóch płaszczyznach, które wydzielają słowa
„fikcja” i „niefikcja”. Fikcja to sfera wyobraźni, podświadomości, snu, a
niefikcja – twarda rzeczywistość, w której toczy się walka o realizację
mrocznych i mniej mrocznych marzeń czy potrzeb. Dobrze myślę?
BKC: Zdecydowanie tak
właśnie jest. Niefikcja, nazwijmy ją tutaj umownie rzeczywistością, to nasze
realne życie, ograniczone prawami, zakazami czy nakazami, narzucanymi przez
normy społeczne, religijne czy prawne, w którym zmuszeni jesteśmy tłumić własne
instynkty czy, często podświadome, pragnienia. Fikcja natomiast to świat
wyimaginowanych zdarzeń, kreowanych w wyobraźni jako substytut tego, czego nie
możemy zrealizować przez wspomniane ograniczenia. Oba światy się ze sobą
splatają, nie tylko przecież w mojej powieści. Powstaje tu pytanie, gdzie jest
ich granica i na ile jest ona elastyczna.
R: „Najprawdziwsza fikcja”
to też opowieść o pewnej miłości…
BKC: Oczywiście, miłość
jest przecież fundamentalnym uczuciem, które, nawet jeśli nie w sposób
bezpośredni, determinuje większość naszych działań. Historia miłosna jest tu
bardzo ważna, nie jest jednak clou całej historii. Jest środkiem, ale nie
celem. Na jej kanwie dzieje się wielowymiarowa historia. Mówiąc metaforycznie,
jest płótnem, które daje możliwość stworzenia dzieła, ale nie jest dziełem
samym w sobie.
R: Jesteś również autorką
poezji. Opowiesz nam o tym swoim doświadczeniu literackim?
BKC: Przyznam szczerze, że
pierwsze rymowanki napisałam jako kilkuletnie dziecko. Zawsze jednak sądziłam,
że proza jest płaszczyzną, na której czuję się najlepiej. Publikowanie poezji
było decyzją chwili, impulsem. Założyłam profil na Facebooku, na którym
udostępniłam moje wiersze, z założeniem, iż pewnie po miesiącu go skasuję.
Zatytułowałam go „Pobrudzone Szminką”. Ku mojemu zaskoczeniu teksty spotkały
się z bardzo pozytywnym odbiorem, dlatego zaczęłam pisać nowe. W międzyczasie
wydałam tomik o tym samym tytule, jak nazwa profilu, na którym wciąż przybywają
kolejne teksty. Dziś mogę się pochwalić sporą liczbą odbiorców. Myślę, że
niektórzy mogą się nieco zdziwić, czytając „Najprawdziwszą fikcję”, bo poznają
tam Biankę w nieco innej, ostrzejszej odsłonie, niż ta, którą znają z poezji.
R: Nad czym obecnie
pracujesz?
BKC: Piszę kolejną
powieść, która również będzie się ocierać o psychologię i filozofię, gdyż
zadawanie pytań i próba udzielania na nie odpowiedzi jest chyba najbardziej
charakterystyczną cechą człowieka. Ciekawość to zapalnik większości idei i
technologii. Oczywiście będzie w niej również miłość, ale tym razem ugryzę
temat z nieco innej strony, gdyż opowiem o kobiecie, która nie potrafi kochać.
Na razie nic więcej nie zdradzę, gdyż sama dopiero poznaję swoją bohaterkę,
która nawet mnie coraz bardziej zaskakuje. W planach jest również kolejny tomik
poezji, gdyż materiały do niego już w zasadzie mam gotowe.
R: Myślę, że czytelnicy
również chętnie poznają Zofię i Twoją nową bohaterkę. Dziękuję za rozmowę.
BKC: Dziękuję.
Bianka Kunicka Chudzikowska
– z wykształcenia plastyk i kulturoznawca. Przez pryzmat kobiecości podgląda, a
następnie ilustruje słowem życie z jego wielowymiarowością i paradoksami. Pisze
o ludzkiej egzystencji, jej kontrowersjach i ułomnościach, niejednokrotnie
dotykając trudnych tematów. Autorka tomu poezji Pobrudzone szminką. Z jej
twórczością można zapoznać się na stronie: www.chudzikowska.pl.
Komentarze
Prześlij komentarz