Redakcja: Pamiętasz
moment, w którym pierwszy raz w Twoim życiu pojawił się Barnaba Uszkier?
Agnieszka Pruska: Tak.
Pierwszą swoją książkę pisałam zupełnie inaczej niż kolejne. Ponieważ uważam,
że sposobów popełnienia zbrodni jest bardzo wiele, o ile weźmie się pod uwagę:
motyw, narzędzie, prowadzącego śledztwo, świadków, miejsce, narzędzie zbrodni i
jeszcze parę innych rzeczy, więc chciałam to, chociaż częściowo, pokazać.
Inaczej niż w kolejnych powieściach wyszłam od opisów samych zbrodni, a potem
połączyłam je w całość. W ten sposób powstała część dotycząca samych zbrodni,
ktoś jednak powinien znaleźć mordercę. Musiał to być policjant, bo taki jest
charakter książki. Nie chciałam jednak powielać bardzo często spotykanych
wzorców i cechy Uszkierowi nadałam na zasadzie kontrastu. Na przykład nie jest
alkoholikiem, ma żonę i dzieci, lubi swoją pracę, jest wysportowany. Patrząc z
perspektywy, wiem, że wyszedł mi trochę za grzeczny bohater. Ale większości
czytelnikom spodobał się właśnie taki.
Redakcja: Dziś po
premierze „Spadkobiercy” seria z Uszkierem ma już cztery tomy. Jaki teraz jest
Twój bohater? Zmienił się?
Agnieszka Pruska:
Oczywiście. Każdy człowiek się zmienia wraz z upływem czasu i nabieraniem
doświadczenia, Uszkier nie jest wyjątkiem. Dodatkowo trochę mu namieszałam w
życiorysie. Poznajemy go gdy ma trzydzieści parę lat, w piątym tomie zbliża się
do czterdziestki. W międzyczasie nabrał doświadczenia zawodowego, przeżył
stresową rodzinną sytuację, dzieci mu urosły i zdał egzamin na 3. dan.
Agnieszka Pruska Lubię go.
Nie zawsze główny bohater jest wykreowany tak, żeby wzbudzał sympatię, ale w
przypadku nadkomisarza właśnie tak jest. Stawarza mi to trochę problemów, bo
zdecydowanie łatwiej jest pisać o bohaterze „niegrzecznym”, ale już się do tego
przyzwyczaiłam. Grupa policjantów współpracujących z Uszkierem jest w miarę
stała i oni są mi doskonale znani, można powiedzieć, że wiem, jak się będą
zachowywali, czego mogę się po nich spodziewać. Od czasu do czasu pojawia się
jednak ktoś nowy i te postacie wzbudzają moje większe emocje. Trudno by było
zmienić nagle charakter komuś występującemu w powieści od pierwszego tomu, ale
zupełnie inaczej ma się sprawa z nowymi współpracownikami. Tu mam większą
możliwość zaskoczenia czytelnika. Inną kategorią postaci występujących w moich
powieściach są świadkowie i to oni są najbardziej zróżnicowani. Pochodzą z
wielu środowisk, mają rozmaite doświadczenie życiowe, zainteresowania i
stosunek do ofiary. Wydaje mi się, że nie mam postaci, które są mi obojętne.
Albo je lubię, albo mnie irytują (mam nadzieję, że innych też), albo wzbudzają
moją niechęć.
Redakcja: Drugim Twoim,
równie ważnym, bohaterem jest Gdańsk… Co dokładnie?
Agnieszka Pruska: Miasto i
ludzie. Czasem fabuła jest tak ściśle związana z miejscem, że akcja nie mogłaby
się rozegrać nigdzie indziej. Moje powieści są współczesne, ale przeważnie
przemycam trochę historii. Opisuję zabytki, dzielnice, miejsca. Lubię Gdańsk i
chciałabym, żeby czytelnicy nieznający tego miasta mieli okazję choć trochę je
poznać. Oczywiście moje książki to nie przewodniki, ale paru rzeczy o Gdańsku
można się dowiedzieć, towarzysząc Uszkierowi i jego ekipie podczas śledztwa.
Może zachęci to kogoś do poznania historii Gdańska?
Redakcja W jakim nurcie
kryminalnym się najlepiej odnajdujesz?
Agnieszka Pruska
Interesuje mnie to, w jaki sposób najnowsze osiągnięcia nauki, techniki czy
medycyny są pomocne w pracy policjantów, więc wypadałoby odpowiedzieć, że w
powieści policyjnej. I taka jest seria z nadkomisarzem Uszkierem, ale właśnie
skończyłam kontynuację książki z Alicją i Julią, a to zdecydowanie lżejszy
kaliber i zupełnie inny charakter kryminału. Kryminał policyjny wprowadza pewne
ograniczenia ze względu na głównych bohaterów, którzy nie mogą realizować
swoich wszystkich pomysłów, muszą współpracować i liczyć się ze zdaniem
przełożonych. „Zwłoki powinny być martwe” dały mi możliwość pewnego szaleństwa.
Prowadzące śledztwo na własną rękę dwie nauczycielki mogą wprowadzać w życie
najbardziej zwariowane pomysły, Uszkier nie. W tej chwili zaczęłam pisać
powieść, w której mam nadzieję połączyć policyjne możliwości dochodzeniowe z
niezależnością osoby, która będzie dociekała prawdy. Zobaczymy, czy mi się uda.
Redakcja Jesteś też
recenzentką powieści kryminalnych. Poprosimy o Twoją top listę najlepszych
powieści kryminalnych wszech czasów.
Agnieszka Pruska Nie mam
topki wszech czasów. Jeżeli chodzi o ulubione książki, to jestem bardzo zmienna.
Po pierwsze dlatego, że cały czas dochodzą nowe, a po drugie czasem jest tak,
że po przeczytaniu coś wydaje się bardzo dobre, ale po miesiącu to wrażenie
blednie. W tej chwili moja lista wygląda tak:
„Chemia śmierci” Simona Becketta
„Mantra czaszki” Eliot Pattison
„Pierwszy śnieg” Jo Nesbo
„Dziesięciu murzynków” Agaty
Christie
„Ręczna robota” Ryszarda Ćwirleja
„Trupia farma” Billa Bassa
„Pensjonat nad Strandvagen”
Jerzego Edigaya
„Ludzie za ścianą” Fridricha Ani
„Głowa Niobe” Marty Guzowskiej
„Poprosisz mnie o śmierć” Petera
Jamesa
To oczywiście tylko część moich
ulubionych autorów.
Redakcja: Wiem, że
przymierzasz się do prowadzenia warsztatów pisarskich. Jak wiele zmieniło się w
Twoim pisaniu od czasu pierwszej książki? Gdzie się sama uczysz warsztatu? Co
Ci pomaga?
Agnieszka Pruska: Piszę
bardziej świadomie i zwracam uwagę na rzeczy, które umykały mi przy pierwszej
książce. Dotyczy to chyba zarówno tworzenia postaci, jak i fabuły czy sposoby
prowadzenia akcji. Wiem, że przy pierwszej książce moją piętą achillesową były
opisy. Nie opisywałam przedmiotu, a tworzyłam jego historię. Czasem jest to
potrzebne, ale nie zawsze, trzeba wiedzieć kiedy. Pierwszą książkę napisałam
zupełnie inaczej niż kolejne, było tam mniej planowania. Teraz staram się mieć
ogólny plan całości jeszcze zanim siądę do pisania. Tak pisze mi się lepiej i
moi bohaterowie nie próbują robić tego, co chcą. Oczywiście każdy autor ma
wypracowany własny sposób pracy i chyba nie ma jednego przepisu na to, jak
powinno się pisać. Jeżeli chodzi o naukę warsztatu pisarskiego, to brałam
udział w dwóch kursach: jednym online i jednym stacjonarnym. Oba uświadomiły
mi, że warto posłuchać tego, co inni, bardziej doświadczeni, mają do
powiedzenia. Najbardziej pomocne w pisaniu jest chyba czytanie, ale takie
świadome, ze zwróceniem uwagi nie tylko na akcję, ale na rozmaite elementy
powieści. Dużo wnosi również recenzowanie.
Redakcja: A co przede
wszystkim zalecasz młodym adeptom pisarstwa?
Agnieszka Pruska Pisanie
i, tak jak wspomniałam, czytanie. Chyba rzadko zdarza się, by pierwszy tekst
był od razu na tyle dobry, aby przesłać go do wydawnictwa. Trzeba popróbować i
sprawdzić, jak chce się pisać, wybrać narrację, płeć bohatera (nie zawsze
wychodzi pisanie z punktu widzenia płci przeciwnej), rodzaj powieści, tematykę
itp. Czasem jest też tak, że to, co przyszły autor planuje napisać, nie bardzo
mu wychodzi, zamiast kryminału powstaje na przykład romans lub SF. I tu rodzi
się pytanie, czy nie lepiej byłoby zmienić gatunek. Warto wziąć też udział w
warsztacie pisarskim, bo dzięki temu można uniknąć wielu błędów, ale cały czas
trzeba pamiętać, że same kursy nie wystarczą, powieść się sama nie napisze.
Warsztaty są wędką, a nie rybą.
Redakcja: Kiedy nowy
Uszkier? I czym nas zaskoczy?
Agnieszka Pruska: Nowy
Uszkier, czyli „Łowca”, wyszedł… za gruby. Znowu! Koniecznie musze się
pilnować, bo nie wiem jaki musiałby być format tej książki, żeby się ją
wygodnie czytało. Poza tym przed chwilą wyszedł „Spadkobierca”, więc na „Świętego”,
kolejną powieść z serii, trzeba jeszcze trochę poczekać. Na pocieszenie mogę
powiedzieć, że teraz w kolejności ukaże się kontynuacja serii z Julią i Alicją.
Czym zaskoczy „Święty”? Na pewno trochę nietypowym „pomocnikiem” w śledztwie i
przypuszczam, że zakończeniem. Mam nadzieję, że jeszcze czymś, ale to już byłby
zbyt duży spojler, poza tym mówiąc o tym, być może zmieniłabym Państwa
oczekiwania co do „Świętego”.
Redakcja: No to
podkręciłaś atmosferę😉 Będziemy czekać.
Agnieszka Pruska: Obiecuję,
że czytelnicy się nie zawiodą.
Komentarze
Prześlij komentarz